poniedziałek, 17 czerwca 2013

Paulownia puszysta...z serii drzewa niecodzienne....:)

      Paulownia puszysta...następne drzewo,które swoja urodą powaliło mnie normalnie na kolana...fascynuję się nim już od dawien dawna,jak na razie na tej fascynacji się kończyło,ale od jakiegoś już czasu zaczynam całkiem poważnie myśleć o wzbogaceniu ogrodowej przestrzeni takim pięknem...Paulownia pochodzi z Chin i tam dorasta nawet do 20 metrów wysokości,ale w Polsce chyba nie ma co liczyć na wyższe niż 10 metrów...piszę "chyba" bo już się nieraz przekonałam,że tak naprawdę wszystko jest możliwe :) Młode drzewka rosną szybko...ale im są starsze tym przyrost staje się wolniejszy...kwiaty są po prostu CUDOWNE...mają długość ok 6cm...i zebrane są w wiechowatych kwiatostanach,które mogą mieć nawet 0,5 metra długości,a co jest najfajniejsze,że zakwitają przed pojawieniem się liści,więc nic nie zakłóca ich liliowości przez kilka,czy kilkanaście dni :) Liście tez ma piękne,sercowate,bardzo duże,ciemnozielone...piękne są nawet owoce..hihihi...ale się tych piękności mi tutaj nazbierało :)))...owoce są owalne wielkości orzeszka :) zielone...później brązowieją...mogą spędzić na drzewie nawet kilka lat...tak po prostu sobie wisząc :) Paulownia nie lubi mrozu...ale takiego poniżej 15 stopni,a młode drzewka trzeba zawsze na zimę osłaniać...najlepiej agrowłókniną....kwitnie w słońcu,w miejscu osłoniętym od wiatru...a podłoże musi mieć kwaśne PH...nawet nawozić nie trzeba za dużo,a już na pewno nie nawozami azotowymi :) i to tyle z faktomanii :) Ja na zdjęcia napatrzeć się nie mogę bo to takie drzewko jak marzenie...mieć aleję z takich drzew..och i ach...pięknie by było....może kiedyś ;) Słoneczne pozdrowienia Wam przesyłam :) Cudnego dnia :)


piątek, 14 czerwca 2013

Letni powrót i...płomień afrykański....

     Znowu się zapuściłam w blogowaniu...dlaczego doba nie ma 36 godzin?? Gdyby tak było...to nie tylko czas na wszystko by się znalazł,ale i może odsapnąć by mi się chwilę udało,a tak to ganiam jak pokręcona ;) No ale już jestem z nową miłością moją...drzewkiem tak cudnej urody,że postanowiłam mieć i już :) Nie wiem gdzie...ale mieć będę :) U nas na szczęście w nieszczęściu nie potrzeba dla tego cudu dużego ogrodu,wystarczy mieszkanko i balkonik :) A cud ten to Płomień Afrykański,a to dlatego,ze z daleka wygląda jakby stało w płomieniach z powodu cudnych i wielkich, bo aż 15 centymetrowych, ognistych kwiatów...drzewo słusznych rozmiarów,ale tylko w krajach gorących i słonecznych...czyli nie w Polsce...czego nikomu tłumaczyć nie trzeba ;) U nas jak większość egzotycznych jest to krzewik doniczkowy domowo-tarasowo-balkonowy :) W naturze do 10 metrów dorasta,a korona może mieć średnicę nawet 18 metrów(nic tylko rozłożyć leżaczek pod takim parasolem :)),ale tutaj to wyżej jak do sufitu mu się nie uda zapewne hihihi :) a i przycinać można,a nawet trzeba od czasu do czasu. Z suchych faktów to przede wszystkim duuuuuuuużo słońca...potrzebuje słońca bardziej niż wody :) Zatem w letnim czasie trzeba mu znaleźć miejsce bez grama cienia a w zimie pokój w naszym mieszkaniu na pewno wystarczy....i choć słońce jest priorytetem to jednak podlewać trzeba,bo jeśli poczuje się za sucho to dojdzie do wniosku,że to juz koniec pory deszczowej,w czasie której kwitnie i się puszy...i zrzuci nam wszystkie liście,żeby sobie odpocząć...i zostaną nam łyse badyle...co prawda tylko na jakiś czas,ale ozdoba pokojowa z tego wysoce wątpliwa będzie :) ale co ważne też w wodzie stać nie może, musi mieć odpływ,żeby korzonki nie pogniły...ale to zasada dotycząca 90% roślin,więc tłumaczyć nikomu nie trzeba :) Jeśli chodzi o nawożenie to każdy nawóz do roślin kwitnących będzie dobry...ja osobiście polecam Substral osmocote...nawozi się raz na 6 miesięcy i nie ma obawy,ze się przenawozi :) Rozmnaża się z nasionek...albo sadzonek. Siejemy wiosną a jako,że nasiona są duże i mają grubą otoczkę trzeba je naciąć nożem a następnie moczyć 1 lub 2 dni w letniej (nie zimnej!) wodzie. Wysiewamy na głębokość 1 cm, utrzymujemy wilgotną glebę,ale nie mokrą, temperaturę ok 22-25 stopni C i za jakiś miesiąc powinniśmy mieć jakieś kiełeczki :) I to może na tym skończę...na początek oczywiście....później dam znać jak rośnie :) ale jako,że nie chcę tak sama się tym cieszyć postanowiłam,ze pierwsze 3 osoby,które w  komentarzu wyrażą chęć posiadania takiego krzaczka, dostaną ode mnie po 2 nasionka :) może to niewiele,ale w całej torebce jest ich raptem 4 :))) No to zapraszam tych,którzy chcą mi towarzyszyć w tej afrykańskiej przygodzie :) Pozdrawiam Was ciepło i cudownego dnia życzę :) Załączam kilka zdjęć wyszperanych w internecie :)